poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nie ma spokoju na Kaukazie

"Ziemia wojny" to pierwsza powieść rosyjskiej pisarki Julii Łatyniny wydana w Polsce. Jest to pozycja dla bardziej wytrzymałych czytelników.



Fikcyjna Republika Awarii Północnej-Drago graniczy z Czeczenią i właśnie to sąsiedztwo sprawia jej najwięcej kłopotów. W wyniku nieudanego ataku na rosyjską bazę lotniczą, czeczeńscy bojownicy zajmują a następnie wysadzają szpital położniczy w Besztoju, jednym z głównych miast Awarii. Dżamałudin Kemirow, brat mera Besztoju Zaura Kemirowa i samozwańczy dowódca grupy bojowej, postanawia odnaleźć terrorystów, którzy uciekli po wybuchu.
"Ziemia wojny" nie jest książką stricte sensacyjną czy też wojenną, ale trudno mi jest jednoznacznie określić gatunek. Z jednej strony mamy historię Dżamałudina, który poszukuje zemsty, z drugiej zaś całkiem szeroki obraz sytuacji geopolitycznej Kaukazu. Pomimo, że kraj i miasta w których rozgrywa się akcja są fikcyjne, to jednak stworzono je w oparciu o prawdziwą historię tamtejszego regionu i pod tym względem jest to bardzo ciekawa historia. Awaria jest tyglem wielu narodowości i grup etnicznych, które niekoniecznie żyją ze sobą w zgodzie. Do tego należy dołożyć narzuconą władzę Moskwy oraz ścisłe przestrzeganie praw szariatu i otrzymujemy mieszaninę, która wybucha przy najmniejszej iskrze. Pisarka w przystępny sposób przedstawiła też polityczno-ekonomiczne zależności. Tutaj pieniądz jest rozwiązaniem prawie wszystkich problemów. Jeżeli jednak nie można czegoś kupić, można to osiągnąć siłą - największy sukces osiąga tu ten, kto ma jedno i drugie. Przez prawie całą książkę ludzie są porywani, torturowani, pozbawiani życia, a ilość pieniędzy, która przechodzi z rąk do rąk w formie łapówek i okupów mogłaby uratować polski budżet. Tutaj ostrzegam czytelników - niektóre sceny są drastyczne, ja w pewnym momencie musiałem na dłuższą chwilę odłożyć lekturę.
Można mieć pewne zastrzeżenia co do stylu autorki. Nieco ciężko jest ustawić sobie chronologię wydarzeń, gdyż w momencie gdy wprowadzany jest nowy bohater pisarka przedstawia jego historię bez wyraźnego rozgraniczenia między bieżącą akcję a retrospekcję. Wyjątkiem są Zaur i Dżamałudin Kemirow. Miałem przez to nieco kłopotu w poukładaniu sobie akcji, ale tylko na początku. Później zdarzenia biegną w normalnym porządku. Problemem też jest ilość bohaterów i ich wzajemne relacje - kto jest czyim wrogiem, a kto czyim przyjacielem, zwłaszcza, że w trakcie te powiązania się zmieniają. Nieco dziwne są też metafory, które stosuje Łatynina - czasami są one dosyć zabawne, ale  jest niewiele i nie psują odbioru treści.
Elementem, który przyciąga jest okładka książki - jest na niej zdjęcie mężczyzny, który od razu kojarzy się z typowym czeczeńskim bojownikiem, wielokrotnie widzianym w telewizji czy filmie (tylko czemu na plecach ma M16 a nie kałasznikowa?). Jest to rzecz od której ciężko oderwać wzrok i jest bardzo dobrą zapowiedzią tego co jest w środku.
Niewielki minus jest za format książki - jest ona całkiem spora, przez co nieco niewygodnie się ją transportuje w plecaku.
Podsumowując - jest to pozycja dla zainteresowanych dobrą powieścią osadzoną w realiach Kaukazu i mogących sobie poradzić z drastycznymi scenami.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:




Tytuł: Ziemia wojny / Zemlya voyny
Autor: Julia Łatynina
Wydawnictwo: Feeria
Rok wydania: 2014 / 2007
Stron: 446

4 komentarze:

  1. Po te ksiązkę musze sięgnąć, juz sobie planuję i planuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam Ci się, że trochę się boje tej książki. Jej objętość mnie przeraża i choć ta okładka jest boska, to rzeczywiście przez jej gabaryty ciężko mi ją będzie czytać. No i te imiona i nazwiska... Jak to wszystko spamiętać i się nie pogubić? xD No ale zobaczymy. Całkiem możliwe, że zabiorę się za nią w lutym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, jest całkiem spora i z bohaterami jest trochę problemu, ale idzie to ogarnąć.

      Usuń

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...